Autorka: Milenka z klasy I a |
Kolejny raz rozpoczynam czytanie jej rozdziałów najmłodszym uczniom. Wiele tutaj trzeba tłumaczyć..., bo kałamarz, drewniany piórnik, ściereczka w piórniku i scyzoryk. Jednak Plastuś w zielonych majteczkach nadal podoba się dzieciom. Pierwszoklasiści siedząc na dywanie uważnie słuchają, często zadając pytania. Śmieją się. Oglądają ilustracje. Chętnie poznają przygody Plastusia, krok po kroku w kolejnych rozdziałach.
Nie pamiętam tej książki ze swojego dzieciństwa, ale doświadczenie nauczyciela edukacji wczesnoszkolnej, nie pozwala mi się z nią rozstać.
Nie wszyscy jednak kochają Plastusia. Można powiedzieć, że nauczyciele edukacji wczesnoszkolnej są w tej kwestii bardzo podzieleni. Jedni kochają Plastusia i czytają go w klasach. Inni bazując na swoich doświadczeniach czytelniczych i wspomnieniach z dzieciństwa, nigdy go nie polubią. Różne mamy preferencje czytelnicze i tak już jest.
"Plastusiowy pamiętnik" zniknął z wykazu proponowanych lektur szkolnych. I dobrze. Może nabierze innego wymiaru, kiedy nie będzie obowiązkowy? Może warto spróbować wrócić do przygód plastelinowego ludka? Ja wracam co trzy lata i bardzo to lubię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz