Jak było?
Ja jest?
O godzinie 9.00 idziemy na stołówkę. Zabieramy śniadaniówki, termosy, butelki z napojami lub wodą. Po drodze skręcamy do łazienki umyć ręce. Mycie rąk stało się tak oczywistym zabiegiem, że uczniowie przypominają sobie o nim nawzajem. Nie ma mowy, aby ktoś zapomniał! Siadamy przy stole. Razem. Blisko siebie. Rozmawiamy, dyskutujemy, opowiadamy o codziennych sprawach niezwiązanych ze szkołą. Jemy śniadanie. Dzieci zaglądają i z dumą pokazują swoje śniadanie kolegom. Każde dziecko ma śniadanie. Często jest to kanapka z ciemnego pieczywa. Bo mama Hani sama piecze chleb. Amira ma w pojemniku twarożek ze szczypiorkiem. W rodzinie Dorotki nie kupuje się gotowych dżemów, wszystkie przetwory powstają w domowej kuchni. Ola zachęca nas do zgadywania, jaką ma herbatę. Ma zieloną herbatę słodzoną miodem. W jej domu nie używa się cukru. Często są owoce: banan, jabłko, mandarynki czy pomelo. Zgadujemy. Czasem degustujemy coś pierwszy raz w życiu np. wtedy, gdy Hania poczęstowała nas rzepką w plastrach. Mniam. Nikt się nie spieszy.
Co z tego wynika?
Wystarczy wyłączyć dzwonek w szkole. Wystarczy "uwolnić" nauczyciela edukacji wczesnoszkolnej od dyżurów na szkolnym korytarzu i powierzyć mu opiekę nad klasą bez przerwy. Wystarczy ustalić stałą godzinę śniadania... To takie proste ...
Bardzo cieszy fakt, że wszyscy uczniowie mają wartościowe śniadanie i chętnie je jedzą. Najważniejszy posiłek dnia stał się klasowym rytuałem.
Wszystko zależy od dobrej organizacji i przede wszystkim chęci osób dorosłych.
OdpowiedzUsuńU nas jest podobnie, stałe godziny śniadanka przy herbatce dla każdej klasy, bardzo często wychowawczyni umila czas, czytając dzieciom ulubione historie.
OdpowiedzUsuńMy również mamy stałe pory śniadań. Wspólnie wychodzimy z klasy, idziemy myć ręce, następnie na jadalnię. Wspaniałe jest również to, że dzięki temu, że szkoła zapewnia posiłki - dzieci same tworzą sobie kanapki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę. U nas niestety dyżur na korytarzu. Może trzeba spróbować zawalczyć :).
OdpowiedzUsuń