Co jakiś czas trwają i zanikają dyskusje na temat lektur szkolnych. Był kanon lektur obowiązkowych, wykaz lektur sugerowanych. Czasem znikała jedna lektura z programu, a pojawiała się inna. Ale zmiany zawsze były kosmetyczne i nie wnosiły nowej jakości w tym temacie.
Pojawia się wiele pytań nurtujących wszystkich wokół. Po co nam lektury szkolne? Jakie treści powinny zawierać, aby realizować przez ich czytanie cele edukacyjne i wychowawcze. Czy lepiej sięgać po te stare i sprawdzone, czyli po klasykę, czy też po pozycje współczesnych autorów? Co zrobić, żeby zachęcić dzieci do czytania? A czy w doborze lektur uwzględnia się płeć młodego czytelnika? Co czuje chłopiec, któremu każde się czytać "Anię z Zielonego Wzgórza" czy "Karolcię"? Czy dzieci kochają jeszcze "Plastusiowy pamiętnik"? A może tak ciężko wybrać nam nowe pozycje, bo ich po prostu nie znamy?
Sama nie mam jeszcze wyrobionego w tej kwestii zdania. Wiem jednak, że powinniśmy zrobić coś, aby nasi uczniowie więcej czytali. Może powinni czytać to, co sprawia im przyjemność: książki popularnonaukowe lub komiksy. Być może nie musimy wspólnie przerabiać lektury, ale metodą projektów, gdzie każdy uczeń sam wybierze książkę do czytania.
Ministerstwo Edukacji Narodowej zaprasza do tworzenia wspólnej listy lektur dla najmłodszych uczniów. Każdy nauczyciel, rodzic, pełnoletni uczeń może wskazać książki, które powinny znaleźć się w kanonie lektur. To ważny moment. Tak wielu nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej niejednokrotnie mierzyło się z różnymi pozycjami książkowymi. Mają oni ogromną wiedzę w tym zakresie, bagaż doświadczeń oraz własnych wniosków i propozycji. Może nadszedł czas podzielić się i wypełnić proponowany przez MEN forrmularz.